Rozmowa z ks Łukaszem Skarżyńskim, kapelanem na oddziale covidowym w Toruniu

Beata Brożek: Po przechorowaniu Covid-19 wrócił Ksiądz do szpitala (gdzie był leczony) jako kapelan, dlaczego?

Ksiądz Łukasz Skarżyński: Czas pobytu w szpitalu potraktowałem jako swego rodzaju rekolekcje. Kiedy jesteśmy zdrowi, pełni sił, dążymy do wyznaczonych celów i pochłania nas codzienność, trudno znaleźć czas na modlitwę i chwilę refleksji. Podobnie jest w życiu kapłańskim, kiedy pracuje się w parafii, w szkole, czy posługuje w innych miejscach wtedy również często brakuje czasu na modlitwę, wyciszenie czy głębszą refleksję. Pierwsze dni w szpitalu były trudne, gdyż pojawił się strach, niepokój o własne życie, zmęczenie, ale po kilku dniach już nadzieja i zawierzenie Panu Bogu. Brakowało tylko jednego, Komunii św. Do tej pory przyzwyczajony byłem do codziennej Mszy św., celebrowania Eucharystii oraz przyjmowania Pana Jezusa. Będąc w szpitalu, modliłem się patrząc na mały krzyż nad drzwiami do sali szpitalnej i prosiłem Pana Jezusa, aby dał łaskę zdrowia dla mnie i dla tych, którzy razem ze mną dzielili trudy choroby. Wtedy w sercu obiecałem sobie, że jeśli wyzdrowieje to wrócę tu jako kapelan i zrobię wszystko, aby nikomu w tym miejscu nie zabrakło Pana Jezusa w Komunii św. Stałem się więc kapelanem ochotnikiem i daje mi to wiele satysfakcji i umacnia moje kapłaństwo, ale też człowieczeństwo.

BB: Doświadczenie choroby, pobytu w szpitalu, lęku o swoje życie-jaki miało wpływ na Łukasza-kapłana?

Ks Łukasz: Posługa kapłańska jest bardzo ciekawa i różnorodna. Pracujemy często w wielu miejscach i służymy różnym grupom osób. Jedną z najtrudniejszych przestrzeni jest posługa chorym i cierpiącym. Czynimy to w domach naszych parafian, w Domach Pomocy Społecznej, a także w szpitalach i innych ośrodkach. Jednak co jest różne to, że zawsze przychodzimy do chorych jako ludzie zdrowi i bardzo często trwa to jakąś chwilę, a potem wracam do swoich zajęć, do domu, do rzeczywistości. Kiedy leżałem w szpitalu jako pacjent nie przestałem być księdzem. Choć po ludzku odczuwałem lęk, zwłaszcza wtedy, gdy widziałem, że stan osób obok mnie się pogarsza, kiedy słyszałem, że musimy poczekać, aż leki zadziałają itd. Z drugiej strony chciałem dać dobre świadectwo, otoczyć innych pacjentów i personel medyczny modlitwą, umocnić swoją obecnością. Z pewnością doceniłem swoje życie i zrozumiałem, że zdrowie nie jest mi dane raz na zawsze. Nauczyłem się pokory, zrozumiałem że nie zawsze siły i możliwości są wystarczające, aby samemu sobie poradzić. Nabrałem jeszcze większego szacunku do pracy lekarzy, pielęgniarek oraz innych osób pracujących wśród chorych. Wreszcie również zobaczyłem ogromną potrzebę kapłana tam, gdzie ludzie prawdziwie cierpią, tam, gdzie ludzie pracują w trudnych warunkach. Mój pobyt w szpitalu to kolejne doświadczenie, aby być dojrzalszym w wierze, w posłudze i drodze do świętości. Dziękuję Bogu za ten trudny, ale owocny czas.

BB: Jak czuje się Ksiądz w roli kapelana? Co zaskoczyło, co okazało się inne niż wyobrażenia?

Ks Łukasz: Uwielbiam wyzwania, szczególnie takie, kiedy mogę być dla innych. Posługa w szpitalu covidowym to zupełnie nowe doświadczenie. Z jednej strony swego rodzaju lęk o siebie, o zdrowie, a z drugiej strony przekonanie, że jestem tu, gdzie powinienem być, gdzie jestem potrzebny. Jestem jednak zaskoczony tym, że decyzja pacjentów o przyjęciu Pana Jezusa nie zawsze jest oczywista. Wierzący i praktykujący przyjmują Komunie św., a nie praktykujący odmawiają. Widzę, że to nie jest takie proste. Na oddziałach szpitalnych rozgrywa się walka zarówno o zdrowie fizyczne, jak i duchowe. Wielu pacjentów dojrzewa do decyzji o przyjęciu sakramentów. Wielokrotnie czuję, że ksiądz to nie tylko ten, który roznosi Pana Jezusa, ale ten, który do Jezusa prowadzi, do Niego zaprasza. Pacjenci też przeżywają swoje rekolekcje. Za drugim, trzecim razem, po kilku rozmowach, zachętach chorzy mówią: Tak jestem gotów i ze wzruszeniem spowiadają się, przyjmując Komunię św. i namaszczenie chorych. Miłym zaskoczeniem jest to, że lekarze czy personel medyczny są bardzo życzliwi, czuję szacunek z ich strony, jakbym był częścią ich zespołu. Często sami chcą ze mną porozmawiać. Choć na oddziałach ubrani bardzo niewygodnie, chcą zamienić słowo, wskazują chorych, którzy prosili o Komunię św., często nawet zachęcają, aby z kimś porozmawiać, bo boi się, bo stan jest ciężki itd. Ciągle w tej posłudze odkrywam coś ciekawego, coś nowego i inspirującego.

BB: Czy ma już Ksiądz jakiś „kapelański” sposób na dotarcie także do środowiska medycznego? Czego, zdaniem Księdza, środowisko medyczne potrzebuje?

Ks Łukasz: Myślę, że jedynym sposobem jest obecność, otwartość, chęć rozmowy, gotowość do współpracy, zrozumienie. Medycy to wspaniali, duchowi ludzie, którzy posługują mimo trudności, zagrożenia, porażek. To też są ludzie, którzy przeżywają to co robią, czasami też chorują, mają swoje rodziny i życie poza szpitalem, ale każdy z nich jest inny, dlatego do każdego jest inna droga. Oni nas kapelanów też bardzo wiele uczą, nie tylko elementów medycznych, ale często wrażliwości, pracowitości, spojrzenia na ludzi chorych. Kapelan musi więc być nie tylko dla chorych, ale też dla posługujących w szpitalu. Nie narzucać się, lecz dać możliwość rozmowy, obiecać modlitwę kiedy ciężko, docenić ich pracę, posłużyć radą czy sakramentem, a czasem po prostu wprowadzić trochę humoru.

BB: Co chciałby Ksiądz powiedzieć do medyków-tych, na pierwszej linii walki z covidem, ale także wszystkich innych?

Ks Łukasz: Pierwszym słowem, które przychodzi na myśl i jest oczywiste to proste słowo: dziękujemy. Za to, że trwacie przy łóżkach chorych, często narażając swoje zdrowie. Za to, że macie w sobie wiele empatii i życzliwości dla pacjentów. Chcemy Was zapewnić o naszej modlitwie i wdzięczności. W imieniu kapelanów chcę zaprosić, abyśmy owocnie ze sobą współpracowali służąc tym, którzy nas potrzebują i na nas czekają. Byśmy byli dla siebie wsparciem i umocnieniem. Pamiętajcie, że Pan Jezus szczególnie błogosławi Waszej pracy i przypomina: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili”. Niech więc Wasza praca będzie służbą pełną miłości wobec tych najmniejszych, chorych i cierpiących.

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.